Osiedla podwyższonego ryzyka przyciągają chętnych!

Poradnik

Osoby poszukujące mieszkania w pierwszym rzędzie kierują się ceną nieruchomości, a pozostałe czynniki rozpatrują dopiero w następnej kolejności. Zdając sobie z tego sprawę deweloperzy starają się budować tanie mieszkania, których ceny zarówno jednostkowe za mkw. powierzchni, jak i te całkowite mieszczą się w obrębie możliwości finansowych kupujących.

Konieczność obniżania cen wymusza na deweloperach oszczędności, a jednym z głównych kosztów procesu inwestycyjnego na rynku nieruchomości są wydatki związane z pozyskaniem gruntu. Nie należy się więc dziwić, że budowlańcy szukają różnych sposobów na obniżenie kosztów nabycia ziemi pod inwestycje. Pytanie, jak daleko można się w takim postępowaniu posunąć? Na rynku mieszkaniowym zaczynają się pojawiać negatywne przykłady, co najmniej ryzykownych lokalizacji. Temat, który obecnie jest na czasie to niewątpliwie problem kwitnącego w ciągu ostatnich kilku lat budownictwa na terenach zalewowych. Wprawdzie od dłuższego czasu mówi się o potrzebie stworzenia jednoznacznych przepisów, które regulowałyby tą kwestię, jednak nic nie wskazuje na to, żeby miało się to stać w najbliższej przyszłości. Negatywnym przykładem może być tutaj Kraków, gdzie - mimo że w czasie ostatniej powodzi ucierpiały osiedla mieszkaniowe - nie wyciągnięto odpowiednich wniosków. W Płaszowie w rejonie zagrożonym zalaniem w dalszym ciągu powstaje zabudowa wielorodzinna.

Głośnym echem w mediach odbiła się również sprawa kompleksu mieszkaniowego w warszawskim Ursusie. Na miejscu dawnej fabryki ciągników planowane jest wielkie osiedle, które w przyszłości ma stać się domem dla nawet 30 tys. mieszkańców. Przedstawiciele działających w pobliżu firm uważają jednak, że ten rejon stolicy powinien zostać przeznaczony na cele przemysłowe. Swoje postulaty tłumaczą nie tylko uwarunkowaniami historycznymi, ale przede wszystkim skażeniem terenu, który może wykluczać zabudowę mieszkalną. Z kolei inwestor twierdzi, że obszar ten charakteryzuje się niskim stopniem zanieczyszczenia. Bez względu na to, kto w tym sporze ma rację, sytuacja ta może być kolejnym przykładem ryzyka związanego z otoczeniem zabudowy mieszkaniowej.

Opisane przypadki pokazują, jak czujne muszą być obecnie osoby poszukujące nowego lokum. Powinny one zdecydowanie zwrócić uwagę również na umiejscowienie konkretnej inwestycji, gdyż wybór mieszkania kierując się tylko jego ceną może się szybko zemścić. Należy zaznaczyć, że nabycie nieruchomości na takim niepewnym terenie gwarantuje wprawdzie na początku niższą stawkę za lokal, ale jednocześnie wiąże się z gorszymi warunkami, które na co dzień będą odczuwać jego mieszkańcy. W związku z tym decydując się na zakup mieszkania na osiedlu o podniesionym ryzyku, należy brać pod uwagę fakt, że w tym miejscu przyjdzie nam spędzić następnych kilkanaście lub też czasem nawet kilkadziesiąt lat. Warto więc dobrze się zastanowić czy rzeczywiście trochę niższa cena usprawiedliwia takie ryzyko.


źródło: Emmerson S.A.

Czytaj także:

Koszty transakcyjne – zmora polskiego rynku nieruchomości?

Zamknij [x]

Czytaj także:

Koszty transakcyjne – zmora polskiego rynku nieruchomości?

Zamknij [x]